wtorek, 24 listopada 2015

John Green - Gwiazd naszych wina

"Gwiazd naszych wina" autorstwa John'a Green'a jest to książka, na której kartach została przedstawiona niezwykła historia nastolatków Hazel i Augustusa. Oboje chorzy na raka, poznali się na grupie wsparcia. Na szczęście rak nie był jedyną rzeczą, która ich połączyła.

Połączyła ich przede wszystkim miłość, przyjaźń, wspólne marzenie, a wszystko to zaczęło się od książki. Ich marzeniem było to by dotrzeć do autora ich ukochanej lektury, by odkryć tajemnicze zakończenie nagle przerwanej książki. Stała się ich początkiem, a jednocześnie końcem. Autor w świetny sposób przedstawił całą tą sytuację, pokazał, że choroba nie musi polegać na użalaniu się nad sobą i swoim życiem, pokazał, że pomimo choroby można spełniać swoje marzenia, co może w przypadku tej dwójki było troszkę cięższe, ale jak najbardziej wykonalne. Bo przecież jak wszyscy wiemy, dla chcącego nic trudnego! Sami bohaterowie byli bardzo specyficzni, oczywiście w pozytywnym tego słowa znaczeniu. Relacje jakie ich łączyły, miały naprawdę zabawny wydźwięk, ale mimo tego książka okazała się bardzo smutna, osobiście połowę tej książki przepłakałam, więc nie radzę czytać jej w miejscu publicznym.

Dzisiejsza moja recenzja jest bardzo licha, wynika to z tego, że nie potrafię zrecenzować tej książki , tak by nie zdradzając zbyt wiele ukazać jej piękno, a nie chce jej streszczać bo byłoby to bez sensu. Dlatego zachęcam wszystkich do przeczytania tej książki, bo naprawdę według mnie jest tego warta. Dla mnie jest ona swoistego rodzaju przypomnieniem, że należy żyć pełnią życia i cieszyć się z każdego dnia, bo nigdy nie wiadomo ile nam ich zostało.

Pozdrawiam,
Franka

wtorek, 17 listopada 2015

Tadeusz Różewicz - Matka odchodzi

Tytuł: Matka odchodzi
Autor: Tadeusz Różewicz
Wydawnictwo: Wydawnictwo Dolnośląskie
Miejsce i rok wydania: Wrocław 1999
Liczba stron: 134

Autorem tomiku poetyckiego pt. Matka odchodzi  jest Tadeusz Różewicz, jeden z największych polskich poetów XX wieku, dramaturg i prozaik. Był kandydatem do Nagrody Nobla, jednak nagrodę w tamtym czasie otrzymał Czesław Miłosz. W 2000 roku Matka odchodzi została nagrodzona Nagrodą Literacką Nike.

Książka ta jest szkicem wspomnieniowym, ukazującym relację matki i syna. Oprócz przemyśleń Różewicza, zostały tutaj przedstawione wiersze poświęcone matce – Stefanii (są to wiersze sprzed około 30 lat). Oprócz samego poety, w książce znajdziemy też wypowiedzi: matki (Wieś mojego dzieciństwa, Rok 1921, 9 października) oraz obydwu braci – Janusza (Droga ze szkoły do domu. Fragment listu) i Stanisława (W kalejdoskopie). Oprócz zapisków rodzinnych w skład zbioru wchodzą także fotografie rodzinne.

„No tak! Syn mieszkał w Krakowie… młody „obiecujący” poeta… i ten poeta który tyle wierszy napisał dla matki i tyle wierszy dla wszystkich matek… nie przywiózł Mamy do Krakowa w roku 1947 ani w 1949… Nigdy mi nie przypomniała, nie zrobiła wyrzutów[1].”

Z fragmentów Stefanii Różewicz dowiadujemy się jak wyglądało życie na wsi na początku XX wieku oraz jak świętowano w dawnej, „nieistniejącej” Polsce. Dzieli się także spostrzeżeniami na temat mentalności ludzi z początku stulecia. Zapiski Janusza i Stanisława przenoszą nas do ich lat młodzieńczych, do istotnych dla nich wspomnień z dzieciństwa.

Fragmenty autorstwa Tadeusza Różewicza przenoszą nas w głąb cierpienia jakie odczuwał autor podczas choroby i śmierci matki. Czytając, zdajemy sobie sprawę jak utrata bliskiej osoby może zmienić naszą egzystencję, jak to brutalnie zostaje nam odebrana cała radość życia. W większości zapisków głównym punktem odniesienia jest dla Różewicza matka, która była dla niego podporą i osobą wnoszącą najwięcej ciepła i miłości.

W całej książce często wspomina się o ojcu Tadeusza, jednak jest on tylko nikłym wspomnieniem w porównaniu ze swoją żoną. Znajduje się jakby na drugim planie, odległy, nierzeczywisty. Jest przedstawiony jako osoba chłodna w porównaniu ze Stefanią Różewicz, która wnosiła ciepło do domowego ogniska.

 „Widzę, jak się ona męczy i powinienem jej życzyć śmierci. A tak pragnę, by jeszcze żyła, żebym mógł wyżebrać chociaż pół roku jeszcze; żebym mógł na nią czasem popatrzeć. Czy to jest egoizm – nie, przecież można tak kochać… niech się męczy strasznie, ale niech oddycha, niech ma otwarte oczy, niech patrzy, niech mówi – jeszcze trochę ciepła w tym biednym, pokrajanym, zmaltretowanym ludzkim ciele[2].”

Matka odchodzi to jedna z tych książek, które na dłuższy czas zostają nam w pamięci. Tadeusz Różewicz to nie tylko wielki poeta, ale także człowiek pełen sprzeczności, który w tej krótkiej książce zawarł ogrom cierpienia towarzyszący mu przez tyle lat.



[1] T. Różewicz, Matka odchodzi, Wrocław 1999, s. 8.
[2] Ibidem, s. 93.

wtorek, 10 listopada 2015

"Poczwarka" Terakowskiej czyli słów kilka o odmienności


Dorota Terakowska to niekonwencjonalna pisarka, a "Poczwarka" to zdecydowanie niekonwencjonalny utwór. Składa się ona z 322 stron, podzielonych na rozdziały wzorowane motywem biblijnego stworzenia. Muszę przyznać, że całość wyszła znakomicie. Przede wszystkim podoba mi się fakt, że biblijny motyw stworzenia był inspiracją dla autorki, a nie polegało to na jego suchym odwzorowaniu. Pierwszy raz spotkałam się z czymś takim i szczerze wielki plus dla Terakowskiej za pomysł na przekazanie tej historii. To tyle z takich "technicznych" rzeczy, teraz część merytoryczna.


Tytułową "poczwarką" jest Marysia – Myszka, dziewczynka z zespołem downa, która miała być idealnym dzieckiem idealnej pary. Przez swoją chorobę dziewczynka początkowo stała się dla swoich rodziców dzieckiem gorszej kategorii, ale czy tak było naprawdę? Myszka miała upośledzony umysł, ale nie serce. Jej serce potrafiło kochać za wszystko, a jednocześnie za nic. To taka piękna bezinteresowna miłość, której my "normalni" ludzie powinniśmy się uczyć. Historia Myszki uświadomiła mi, że czym innym jest tolerowanie, a czym innym akceptacja takich osób. Częstokroć są oni alienowani przez społeczeństwo z racji swojej ułomności, innego wyglądu, a przecież jak to mówił Mały Książę: "Dobrze widzi się tylko sercem. Najważniejsze jest niewidoczne dla oczu". Myślę, że wszyscy powinniśmy kierować się tym króciutkim, ale jakże prawdziwym zdaniem.

Reasumując, zachęcam wszystkich do przeczytania tej książki, bo nie sztuką jest dostrzec piękno w motylu, ale dostrzec je ukryte pod "skorupą" poczwarki. A tego właśnie uczy ta książka, a ponadto zabiera czytelnika w bardzo osobistą podróż podczas której tolerancja zmienia się w akceptacje. Mnie zabrała, jednocześnie kradnąc moje serce. A czy Ty pozwolisz, żeby skradła Twoje?

Pozdrawiam,
Franka

wtorek, 3 listopada 2015

Zofia Nałkowska - Medaliony


Tytuł: Medaliony
Autor: Zofia Nałkowska
Wydawnictwo: Siedmioróg
Miejsca i rok wydania: Wrocław 2004
Liczba stron: 61

„Mówią tylko swoje imię i nazwisko, mówią datę, rzadziej przypominają zawód swój i godności. Niekiedy w przejściu proszą półgłosem o westchnienie do Boga. Jest to niewiele. Są tam zawsze na tych samych miejscach i mówią wciąż to samo, odzywają się powściągliwie, skrępowani swoim konwenansem. Chcą tak zupełnie mało, nie narzucają się, nie zobowiązują nas do niczego. Zaledwie przypominają się pamięci, wystarcza im odrobina uwagi[1].”

Medaliony to książka autorstwa polskiej pisarki Zofii Nałkowskiej. Na jej obszerny dorobek literacki składają się powieści oraz prowadzone przez pół wieku Dzienniki czasu wojny. Natomiast Medaliony są zbiorem opowiadań opartych na dochodzeniach Komisji Badań Zbrodni Hitlerowskich, której członkiem była Nałkowska. Autorka sama tak pisała o okolicznościach powstania cyklu:

„Na zasadzie mych wieloletnich doświadczeń utrzymuję z uporem, że właściwie temat  nie narzucony przez zamówienie ani zalecany przez krytykę  determinuje środki wyrazu. Pracując zaraz po wojnie w Komisji Badania Zbrodni robiłam to nie dlatego, by znaleźć materiał do nowej książki. A pisząc następnie „Medaliony” nie myślałam nawet, że robię to inną techniką. W innym trybie literackim niż książki dawniejsze. Sam temat  tak trudny do objęcia myślą, tak uczuciowo nie do wytrzymania - sprawił, że użyłam tych realistycznych środków wyrazu. Nie z góry powzięty zamiar ani mocne postanowienie[2].”

Utwór ten powstał tuż po zakończeniu drugiej wojny światowej. Pierwsze wydanie ukazało się w 1946 roku. Nałkowska w książce skupiła się na relacjach i zeznaniach ocalałych ofiar zbrodni hitlerowskich oraz wizjach lokalnych. Zawarte są tutaj wydarzenia z czasów okupacji niemieckiej w Polsce.

Tytuł utworu nawiązuje do nagrobkowych fotografii ludzi zmarłych. Książka ta, to hołd i upamiętnienie wszystkich ofiar zbrodni hitlerowskich. Natomiast motto „Ludzie ludziom zgotowali ten los” to swoista przestroga przed chorymi ideologiami i ambicjami, które czynią z człowieka wilka.

Na Medaliony składa się osiem opowiadań (Profesor Spanner, Dno, Kobieta cmentarna, Przy torze kolejowym, Dwojra Zielona, Wiza, Człowiek jest mocny oraz Dorośli i dzieci w Oświęcimiu). Nie ma sensu streszczać wszystkich historii, bo nie chcę nikomu odbierać pierwszego, wstrząsającego wrażenia, które nam towarzyszy wraz z każdym nowym sprawozdaniem.

Warto jednak wspomnieć, że ostatnie opowiadanie – Dorośli i dzieci w Oświęcimiu – podsumowuje naszą dotychczasową wiedzę, przedstawia fakty oraz machinę funkcjonowania tak okrutnego systemu.

Medaliony Zofii Nałkowskiej to jedna z tych książek, które na długo pozostają nam w pamięci. Mimo upływu lat, wydarzenia z książki nadal żyją w pamięci ludzi i kolejnych pokoleń. Na tych sześćdziesięciu jeden stronach Nałkowska zawarła ogrom bólu i cierpienia, ale też odrobinę nadziei.

„Tak zamyślona i zrealizowana impreza była dziełem ludzi. Oni byli jej wykonawcami i jej przedmiotem. Ludzie ludziom zgotowali ten los. Jacyż byli ci ludzie?[3]



[1] Z. Nałkowska, Medaliony, Wrocław 2004, str. 25.
[2] http://medaliony.klp.pl/a-8221.html [dostęp 1.11.2015]
[3] Z. Nałkowska, op.cit., str. 57.
Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...