Autor:
Stanisław Ignacy Witkiewicz (Witkacy)
Wydawnictwo: Zakład
Narodowy im. Ossolińskich
Miejsce
i rok wydania: Wrocław 1983
Rok
pierwszego wydania: 1920
Liczba
stron: 39
Nim rozpocznę recenzję samego dramatu, postaram się w
kilku zdaniach przedstawić Wam sylwetkę jego autora. Myślę, iż jest to postać
warta szczególnej uwagi. Dodatkowo w tym roku obchodzimy 130 rocznicę jego
urodzin oraz 100 rocznicę śmierci jego ojca, twórcy stylu zakopiańskiego,
Stanisława Witkiewicza.
Witkacy (zlepek cząstki nazwiska „Witk-” z fragmentem
drugiego imienia „-acy”) urodził się w 1885 roku w Warszawie, zmarł w 1939 roku
w Jeziorach. Znany jest głównie jako autor teorii Czystej Formy, która
zakładała pewnego rodzaju odrealnienie, zestawiała
barwy, dźwięki, słowa, działania. Witkacy starał się stosować Czystą Formę na
wszystkich płaszczyznach sztuki, którą tworzył. Poza dramatami pisywał również
powieści, malował obrazy i portrety, zajmował się fotografią i filozofią oraz
samą teorią sztuki. Prowadził życie ciekawe i jak na owe czasy ekscentryczne.
Był powszechnie rozpoznawalny, jego firma portretowa cieszyła się powszechną
popularnością. Przyjaźnił się z wieloma ważnymi postaciami 20-lecia
międzywojennego: Gombrowiczem, Szymanowskim czy Malinowskim.
![]() |
Witkacy, Autoportret, circa 1914 |
Szczerze zachęcam Was do głębszego zapoznania się z jego
twórczością, bo nawet jeśli jej nie pokochacie „od pierwszego wejrzenia”, to z
pewnością coś z Witkacego zostanie w waszej głowie. Po prostu trudno przejść
koło niego obojętnie.
Z tej bogatej twórczości postanowiłam wybrać pierwszy
przeze mnie przeczytany i zarazem mój ulubiony dramat: Nowe wyzwolenie. Powstał w 1920 roku, dedykowany był Karolowi
Szymanowskiemu (którego, swoją drogą, też bardzo lubię), tytuł to aluzja do
sztuki Stanisława Wyspiańskiego pt. Wyzwolenie.
Dramat może wydawać się trudny w zrozumieniu. Pokutujący
prawdopodobnie za zbrodnie z Shakespeare'a Król Ryszard III przykuty jest do
filaru, pilnują go zamaskowani mordercy, 40-letnia Tatiana robi robótkę,
towarzyszy jej 17-letnia Zabawnisia. Następnie poznajemy artystę Florestena
Wężymorda i jego matkę. Bohaterowie prowadzą ze sobą nie do końca zrozumiałe
dla odbiorcy rozmowy, tylko na podstawie strzępkowych faktów możemy domyślać
się, co tak naprawdę jest ich treścią. Jednak wszystkie postacie zdają się
rozumieć te niejasne dwuznaczności. Chociaż nie do końca wszyscy. Jedna
Zabawnisia nie wie, co tak naprawdę się dzieje. Jest jakby zdziwiona
większością sytuacji, zadaje wiele pytań, chcąc zrozumieć, co ma wokół niej
miejsce. Co to znaczy, że „zegar sam się nakręca”, co ma na myśli Floresten
mówiąc „na ile mogę – jestem wszystkim”, albo dlaczego „kompleks to ohydne
słowo”. Czytelnik jest zagubiony równie bardzo jak sama bohaterka i chcąc nie
chcąc na początku to właśnie z nią się utożsamia.
Jednak o czym właściwie jest całe przedstawienie, do
czego mają nas doprowadzić dyskusje pomiędzy postaciami? Sięgając po dramat po
raz pierwszy byłam pewna, iż jest on o wchodzeniu w dorosłość, o staniu w
pewnym przedsionku, na początku drogi, gdy jeszcze tak do końca nie wiemy, co
przed nami, ale nie możemy się już cofnąć. Jednak za każdym razem, gdy sięgam
po to dzieło skupiam się na innej osobie, sytuacji, zdaniach, tym samym
dochodząc do innych, nowych wniosków. I do tego też Was zachęcam, do
wyciągnięcia z tej sztuki wszystkiego, co ma akurat dla Was przygotowane.
Ewa
Kilka słów o mnie: studiuję moją wymarzoną historię, interesuję się szeroko pojętą sztuką. Z Witkacym zapoznała mnie w liceum moja przyjaciółka, potem oczarowały mnie jego obrazy, poznawałam więcej i lepiej, będąc absolutnie zachwycona. W nadmiarze wolnego czasu staram się poszerzać to moje zainteresowanie, czego owoce możecie obejrzeć tutaj: http://kaliopeklio.tumblr.com
Brak komentarzy :
Prześlij komentarz