wtorek, 15 grudnia 2015

Stanisław Ignacy Witkiewicz - Nowe wyzwolenie


Tytuł: Nowe wyzwolenie
Autor: Stanisław Ignacy Witkiewicz (Witkacy)
Wydawnictwo: Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Miejsce i rok wydania: Wrocław 1983
Rok pierwszego wydania: 1920
Liczba stron: 39

Nim rozpocznę recenzję samego dramatu, postaram się w kilku zdaniach przedstawić Wam sylwetkę jego autora. Myślę, iż jest to postać warta szczególnej uwagi. Dodatkowo w tym roku obchodzimy 130 rocznicę jego urodzin oraz 100 rocznicę śmierci jego ojca, twórcy stylu zakopiańskiego, Stanisława Witkiewicza.

Witkacy (zlepek cząstki nazwiska „Witk-” z fragmentem drugiego imienia „-acy”) urodził się w 1885 roku w Warszawie, zmarł w 1939 roku w Jeziorach. Znany jest głównie jako autor teorii Czystej Formy, która zakładała pewnego rodzaju odrealnienie, zestawiała barwy, dźwięki, słowa, działania. Witkacy starał się stosować Czystą Formę na wszystkich płaszczyznach sztuki, którą tworzył. Poza dramatami pisywał również powieści, malował obrazy i portrety, zajmował się fotografią i filozofią oraz samą teorią sztuki. Prowadził życie ciekawe i jak na owe czasy ekscentryczne. Był powszechnie rozpoznawalny, jego firma portretowa cieszyła się powszechną popularnością. Przyjaźnił się z wieloma ważnymi postaciami 20-lecia międzywojennego: Gombrowiczem, Szymanowskim czy Malinowskim.
Witkacy, Autoportret, circa 1914

Szczerze zachęcam Was do głębszego zapoznania się z jego twórczością, bo nawet jeśli jej nie pokochacie „od pierwszego wejrzenia”, to z pewnością coś z Witkacego zostanie w waszej głowie. Po prostu trudno przejść koło niego obojętnie.

Z tej bogatej twórczości postanowiłam wybrać pierwszy przeze mnie przeczytany i zarazem mój ulubiony dramat: Nowe wyzwolenie. Powstał w 1920 roku, dedykowany był Karolowi Szymanowskiemu (którego, swoją drogą, też bardzo lubię), tytuł to aluzja do sztuki Stanisława Wyspiańskiego pt. Wyzwolenie.

Dramat może wydawać się trudny w zrozumieniu. Pokutujący prawdopodobnie za zbrodnie z Shakespeare'a Król Ryszard III przykuty jest do filaru, pilnują go zamaskowani mordercy, 40-letnia Tatiana robi robótkę, towarzyszy jej 17-letnia Zabawnisia. Następnie poznajemy artystę Florestena Wężymorda i jego matkę. Bohaterowie prowadzą ze sobą nie do końca zrozumiałe dla odbiorcy rozmowy, tylko na podstawie strzępkowych faktów możemy domyślać się, co tak naprawdę jest ich treścią. Jednak wszystkie postacie zdają się rozumieć te niejasne dwuznaczności. Chociaż nie do końca wszyscy. Jedna Zabawnisia nie wie, co tak naprawdę się dzieje. Jest jakby zdziwiona większością sytuacji, zadaje wiele pytań, chcąc zrozumieć, co ma wokół niej miejsce. Co to znaczy, że „zegar sam się nakręca”, co ma na myśli Floresten mówiąc „na ile mogę – jestem wszystkim”, albo dlaczego „kompleks to ohydne słowo”. Czytelnik jest zagubiony równie bardzo jak sama bohaterka i chcąc nie chcąc na początku to właśnie z nią się utożsamia.

Jednak o czym właściwie jest całe przedstawienie, do czego mają nas doprowadzić dyskusje pomiędzy postaciami? Sięgając po dramat po raz pierwszy byłam pewna, iż jest on o wchodzeniu w dorosłość, o staniu w pewnym przedsionku, na początku drogi, gdy jeszcze tak do końca nie wiemy, co przed nami, ale nie możemy się już cofnąć. Jednak za każdym razem, gdy sięgam po to dzieło skupiam się na innej osobie, sytuacji, zdaniach, tym samym dochodząc do innych, nowych wniosków. I do tego też Was zachęcam, do wyciągnięcia z tej sztuki wszystkiego, co ma akurat dla Was przygotowane.

Ewa

Kilka słów o mnie: studiuję moją wymarzoną historię, interesuję się szeroko pojętą sztuką. Z Witkacym zapoznała mnie w liceum moja przyjaciółka, potem oczarowały mnie jego obrazy, poznawałam więcej i lepiej, będąc absolutnie zachwycona. W nadmiarze wolnego czasu staram się poszerzać to moje zainteresowanie, czego owoce możecie obejrzeć tutaj: http://kaliopeklio.tumblr.com

Brak komentarzy :

Prześlij komentarz

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...