Wydawnictwo: MUZA SA
Miejsce i rok wydania: Warszawa 2008
Liczba stron: 95
Ciężko jest
recenzować książkę, którą prawdopodobnie wszyscy czytali. Jeżeli jednak jest
jeszcze osoba, która tego nie zrobiła, to można powiedzieć, że piszę to
specjalnie dla Ciebie.
Zanim książka
została wydana we Francji (stało się to w 1945 roku), to jej pierwsze wydanie,
jeszcze za życia autora, miało miejsce w Stanach Zjednoczonych w 1942 roku,
gdzie Saint-Exupéry przebywał na wygnaniu. Dwa pierwsze wydania książki,
zarówno angielskie, jak i francuskie opatrzone zostało reprodukcjami słynnych
akwarel.
Książka została podzielona
na dwie części. Nie jest to wyraźnie zaznaczony podział, to tylko moje
spostrzeżenie. Pierwsza część opowiada o międzyplanetarnych podróżach Małego
Księcia, natomiast druga skupia się na odwiedzinach jednej z tych planet. Ową
planetą jest Ziemia. Narratorem całej opowieści jest pilot, którego losy
poznajemy na samym początku. Oprócz bycia narratorem, pilot jest także autorem
całej opowieści.
Pierwszy raz,
gdy sięgnęłam po Małego Księcia, a było to jeszcze w gimnazjum, nie
zapamiętałam tej szkolnej lektury z najlepszej strony. Może to dlatego, że
nigdy nie lubiłam czytać tego, co musiałam. Teraz, powoli nadrabiając zaległości
książkowe, cieszę się, że mogę na spokojnie do nich wrócić. Dlatego zapominając
o pierwszej nieudanej próbie, zabrałam się za ponowne czytanie tej „najpiękniejszej
poetyckiej opowieści”.
Jeżeli chodzi o
przedstawioną w niej historię i liczne symbole, które w niej znajdujemy, to
muszę powiedzieć, że jestem zachwycona. Autor stara się przekazać wiele
uniwersalnych prawd, o których dorosłym zdarza się zapomnieć. Prostym językiem,
opowiada o dorastaniu do miłości, przyjaźni, oddaniu czy o byciu gotowym na
śmierć. Jednak mimo tej wspaniałej opowieści ciężko jest mi polubić głównego
bohatera (a zdecydowanie łatwiej powrócić do jakiejś książki, jeżeli jej
bohaterów darzy się sympatią). O ile pilot czy lis wzbudzają we mnie pozytywne
uczucia, to Małego Księcia ciężko mi zaakceptować. Nie mogę się pozbyć się
wrażenia, że jest w nim zamknięty duży, irytujący dorosły.
Mimo, że Mały
Książę to książeczka dla dzieci, to można w niej zobaczyć o wiele więcej.
Oczywiście prawdą jest, że książka została napisana prostym, zrozumiałym
językiem. Sądzę jednak, że to coś więcej niż bajka dla dzieci. Francuski pisarz
dał nam antidotum na dorosłość – ale to już od nas zależy czy z niego
skorzystamy.
Ostatnio w
kinach mieliśmy okazję zobaczyć film animowany, który powstał na podstawie tej
krótkiej książeczki. W zekranizowanej wersji Małego Księcia poznajemy dwa
różne światy – ten książkowy, jak i ten prawdziwy (stworzony na potrzeby
filmu). Obok historii książkowej, poznajemy historię rodziny, w której życie
wkrada się pewien starszy pan, który burzy ich poukładany świat. Jeżeli chcecie
dowiedzieć się więcej, to wybierzcie się do kina (być może to już ostatnia
szansa, żeby zobaczyć ten film na dużym ekranie).
Na koniec
chciałabym podzielić się z Wami moim ulubionym cytatem z książki:
„Stajesz się
odpowiedzialny na zawsze za to, co oswoiłeś.”
Brak komentarzy :
Prześlij komentarz